Co robić gdy walą się chmury?

Z wielu stron płyną sygnały, iż będziemy świadkami kryzysu łagodniej traktując spowolnienia, o skali do tej pory nieznanej, obejmującej wiele obszarów naszego globu. Nie chciałbym roztrząsać prawdziwości tego twierdzenia, z którym niewątpliwie w części się zgadzam, jednocześnie nie chcę stać i patrzeć. Nim do tego dojdę, parę słów. Pytanie kluczowe
, skąd kryzys? Skoro jest  dobrze! Warto zadać pytanie co napędzało naszą gospodarkę przez ostatnie lata i czy ten czynnik będzie występował nadal. Co stanowiło o sile nabywczej patrząc przez pryzmat gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Słowo wspólne - kredyt. Dla lepszej wymowy  zamieszczam graficzną ilustrację zaciągniętych zobowiązań.
opracowanie własne, źródło NBP




Kredyt stał się nieodzownym stymulatorem gospodarki. Powtarzając za niektórymi ekonomistami, bez kredytu nie ma mowy o wzroście gospodarczym  (osobiście absolutnie się z tym nie zgadzam) W czym zatem tkwi problem? W uproszczeniu jednostka kredytu powinna przekładać się na wymierne korzyści wypływające z zaangażowania dodatkowego kapitału.  Co jednak gdy dla dalszej stymulacji potrzebne jest nie jedna jednostka kapitału, a pięć czy, sześć, czy nawet dziesięć. Powstaje ogromna ilość środków z których niewiele wynika (zastój). Tak o to powstają projekty ekonomicznie nieuzasadnione, w pierwszym etapie przynoszące nowe miejsca praca, wzrost płac, wzrost konsumpcji, a gdy przestaje się je stymulować, pozostawione same sobie nie przynoszą oczekiwanej stopy zwrotu z zaangażowanego kapitału, finalnie upadają. Dodatkowo taki scenariusz, utrzymywany przez dłuższy czas, pozwala społeczeństwu czuć się bezpiecznym. Gdy faktyczne niebezpieczeństwo czyha tuż za rogiem. Mając na uwadze wcześniejszy wykres powinniśmy otrzymać identyczną krzywą obrazującą wzrost gospodarczy. Popatrzmy jak wygląda PKB Polski za lata 1996 - 2011.
.
Wyraźnie można spostrzec brak właściwej korelacji wielkości udzielanych kredytów do otrzymywanego wzrostu. Wobec tego, jak powinniśmy się przygotować  do kryzysu i co dalej robić (moimi oczyma)


Czego absolutnie unikać:
-zaciągania długoterminowych kredytów (kredyty zaciągamy w ostatniej fazie kryzysu, gdy są tańsze, a perspektywy spokojnej długoterminowej spłaty pozostają w miarę niezagrożone),
-zakupu dóbr trwałych takich jak samochód czy mieszkanie,
-długoterminowego zaangażowania w akcje(możliwe, że będą znacznie tańsze w środkowej "odczuwalnej przez społeczeństwo" fazie kryzysu).
Szanse:
-rozwój własnej działalności odpornej na potrzebę finansowania zewnętrznego,
-końcowa faza kryzysu będzie owocna w okazje inwestycyjne, identyczne do tych, których powinniśmy unikać w pierwszej fazie kryzysu,
-posiadana gotówka.

Przedstawiłem moje spostrzeżenia, a jak Wy przygotowujecie się do "trudniejszych chwil"? Macie jakieś upatrzone branże odporne na wahania koniunktury. Jakie szanse dla siebie upatrujecie. Czy chiński nadal będzie przydatny? Jak inwestujecie w siebie?

Serdecznie pozdrawiam
Krzysztof
RiskandProfit

Bardzo liczę na Wasze komentarze w celu przekazania: konstruktywnej krytyki i uwag do publikowanych wpisów, pomysłów na kolejne wpisy na blogu, propozycji współpracy, czy po prostu utwierdzenia mnie w przekonaniu, że warto prowadzić ten blog.
Zasady komentowania: rzeczowość, nawiązanie do tematu, brak wulgaryzmów. Komentarze nie spełniające tych warunków nie będą publikowane. Dozwolone jest linkowanie własnej domeny dowolną frazą.

0 ; Dodaj komentarz:

Prześlij komentarz

Skomentuj