O naszej przyszłości, czyli co tak naprawdę się dzieje

Ostatnie dwa wpisy na blogu poświęciłem stagflacji. Nie bez przyczyny. Taki scenariusz jest całkiem możliwy w okresie 3-4 lat. Zadowolenie komentatorów, wspaniałe wiadomości zdominowały wczoraj chyba wszystkie stacje radiowe i telewizyjne. Blogerzy również zaczęli pisać o młodej hossie. Bzdura. To nie żadna młoda hossa, to zwykły pusty dodruk, który w okresie jak wspomniałem, przełożyć się może w ogromny europejski dramat. Zresztą uderzyło mnie to, że drukowanie pieniądza, a dalej skup obligacji państw, które powinny radykalnie wziąć się za reformy, bądź przestać płacić swoje zobowiązania, bo zwyczajnie ich na to nie stać - nazywany jest ratunkiem.


To nie ratunek, to raczej pozostawienie kogoś w szalupie na środku oceanu!

Wracając jeszcze do ratunku i młodej hossy. O hossie moglibyśmy mówić, gdyby perspektywy gospodarcze na następne 7-8 miesięcy i później byłyby obiecujące. Natomiast spodziewamy się spadków PKB większości gospodarek, wzrostu inflacji w Eurolandzie, wzrostu bezrobocia, wzrostu podatków. Dalej można wymieniać, choć nie ma takiej potrzeby. Wypadkowa powyższych + pusty pieniądz jest gwarantem początku końca.

Co jeszcze można rzec, na okoliczność euforii. Jedynie prof. Rybiński stanął wczoraj na wysokości zadania i powiedział, krótko i zwięźle co tak naprawdę się dzieje. Oczywiście przekaz medialny większości miał na celu uspokojenie społeczeństwa, być może wpłynie to chwilowo pozytywnie na nastroje konsumentów.

Jaka jest prawda i co będzie się dziać za 3-4 lata?
Wydrukowanie i objęcie obligacji państw południa europy nie przełoży się na realną gospodarkę. Pusty pieniądz zostanie przeznaczony na spłatę (starych) tych długów, których dzisiaj nie można by spłacić A więc nie wpłynie on na wzrost gospodarczy pozytywnie. Mamy zatem sytuację, w której gospodarki nadal będą się kurczyć, a pieniądza w obiegu będzie znacznie więcej. Wypisz, wymaluj rysuje się w to scenariusz stagflacyjny. Zapanowanie nad nim będzie niemożliwe. Chyba, że stworzymy podwaliny nowej ekonomii. Czasu na to pozostało mało, no i umysłów brak.

Pytanie końcowe jest takie, kto za trzy lata odkupi obligacje od EBC? Przecież nie Włochy, Hiszpania, Grecja (kurczą się gospodarki a długów będzie jeszcze więcej). Chyba, że rozpadnie się strefa euro, a poszczególne państwa na potęgę będą drukować lira, pesetę, drachmę (ale kto chciałby zapłaty w tych walutach). W obecnym układzie my wszyscy zapłacimy za obligacje, w postaci ogromnych obciążeń podatkowych, które dopiero nastaną. Pusty pieniądz zostanie zastąpiony, tym z naszych kieszeni, na który codziennie musimy ciężko pracować. Rewelacja! Ratunek! Hossa!

A już dzisiaj nie jest łatwo! Co będzie gdy wzrosną podatki, ceny paliw i żywności. Nastanie dalsza zapaść i masowe bankructwa osób, firm, państw. wkrótce...?


P.s. bardzo chciałbym się mylić!
P.s.2 przekaż linka do wpisu

Bardzo liczę na Wasze komentarze w celu przekazania: konstruktywnej krytyki i uwag do publikowanych wpisów, pomysłów na kolejne wpisy na blogu, propozycji współpracy, czy po prostu utwierdzenia mnie w przekonaniu, że warto prowadzić ten blog.
Zasady komentowania: rzeczowość, nawiązanie do tematu, brak wulgaryzmów. Komentarze nie spełniające tych warunków nie będą publikowane. Dozwolone jest linkowanie własnej domeny dowolną frazą.

7 ; Dodaj komentarz:

Piotr 11 września 2012 22:28  

Krzysztof,

Twój blog jest bardzo dobry - gratulacje!

Aczkolwiek nie zgadzam się z Twoim ostatnim wpisem. Moim zdaniem jesteśmy na początku nowej hossy. Poniżej kilka argumentów:
- bessa trwa już kilkanaście miesięcy
- od długiego czasu na wykresie WIG i WIG20 widać akumulację akcji, tworzy się baza pod nowe wzrosty. Właśnie jesteśmy świadkami wybicia z tej bazy, tylko martwią trochę małe obroty, więc być może to wybicie okaże się fałszywe - zobaczymy
- obniżka stóp procentowych jest już bardzo blisko - październik?
- ogólnie atmosfera gospodarcza jest bardzo zła i nikt nie wierzy we wzrosty, a taki brak wiary jest podstawowym warunkiem rozpoczęcia hossy. Jak większość komentatorów zauważy polepszenie sytuacji gospodarczej i wzrosty na giełdzie, to nowa bessa będzie już blisko :)

Pozdrawiam

Krzysztof 11 września 2012 23:02  

Przede wszystkim bardzo dziękuje za komentarz.

Obecny ruch różnie jest interpretowany. Na niektórych parkietach nie wygląda/ł jak bessa. Z kolei na GPW kończący się trend boczny (tyle o ile nie jest to fałszywe wybicie) autentycznie wyglądał jak trwająca dłuższy czas bessa.

Mało tego są zdania, które zaliczają cały obecny ruch (od dołków z 2009 roku) do hossy, tak więc bylibyśmy gdzieś w silnie zaawansowanej wiekowo, bo 3,5 letniej hossie.

Scenariusz, o którym piszesz w dobie powszechnie używanych drukarek również jest absolutnie realny, choć jak sam zauważyłeś atmosfera gospodarcza jest kiepska. Ja z kolei prognozuje kurczenie się gospodarek, a jeśli giełda dyskontuje przyszłość to raczej trudno będzie o nową hossę.

Jak zauważył Rafał Hirsz, za wcześnie jeszcze na trąbienie o nowej hossie - ha ha chyba również należę do grupy, która szuka dziury w całym, miast zarabiać.
http://rafalhirsch.blogspot.com/2012/09/to-jeszcze-nie-jest-nowa-hossa.html

Patrząc z drugiej strony, tzn ujmując aktualne wybicie jako początek hossy to w żaden sposób nie kłóciło by się to ze wpisem, gdzie mowa o groźnej ekonomicznie sytuacji - ale za 3-4 lata.

Ciężko mi wierzyć, że to hossa. Aczkolwiek masz racje, niewiara i niskie obroty istotnie stanowić mogą o bazie dla długoterminowego ruchu wzrostowego.

Pozdrawiam

Roman 12 września 2012 07:51  

Myślę,że masz całkowitą rację- wszystko zmierza do takiego scenariusza jak go opisałeś. Giełda już dawno przestała być narzędziem, z którego można odczytać co będzie się w gospodarce działo w przyszłości kilku miesięcy czy nieco dalszej. Decyzje o dodruku są stricte polityczne i nie mają jakiegokolwiek związku z racjonalnymi decyzjami ekonomicznymi. Dowodem są mini hossy na giełdach bez zmian w gospodarce, która od czasu kryzysu w 2008 dalej notuje słabe wyniki, które byłyby w rzeczywistości być może jeszcze gorsze gdyby nie naciągana statystyka. Jestem pesymistą bo jeśli ktoś na bieżąco nie może obsługiwać długu to jak go spłaci gdy dług będzie jeszcze większy przy malejącej gospodarce. Są rozwiązania- drastycznie zmniejszyć koszty, podnieść podatki ale przeznaczyć pieniądze na rozwój gospodarki ( zamieszki i niepokoje społeczne), wywołać wyższą inflacje ( podatek inflacyjny-też później zamieszki) albo wywołać jakieś światowe zamieszanie( wojna) kiedy możną przeforsować każde rozwiązanie. Blog ok. pisz dalej bo warto!

Krzysiek 12 września 2012 08:33  

Romku bardzo dziękuje za komentarz i utwierdzenie, że to co robię, czyli przelewanie pewnego wycinka własnych myśli na "kartki" bloga ma sens.

Wspomniałeś o zamieszkach, związanych z pogorszeniem warunków społecznych. Również myślę, że to nastąpi, jednak trudno określić to czasowo. Natomiast luzowanie polityki nie przynosi już nawet niewielkiego efektu ekonomicznego lub znikomy. Kredytowanie jak wszystko ma swój kres.

Kiedyś na temat kredytu i dodawania kolejnych jednostek kredytu nawet zamieściłem posta.

Być może ktoś nie czytał o projektach ekonomicznie nieuzasadnionych:
http://risk-and-profit.blogspot.com/2011/12/co-robic-gdy-wala-sie-chmury.html

Romku dodatkowo komentarzem dałeś mi inspirację na kolejny wpis. Pomysłu na razie nie zdradzam, ale zapraszam Cię do częstszego zaglądania tutaj i jak najbardziej do przekazywania swoich przemyśleń, jeszcze raz dzięki.

Piotr 12 września 2012 13:50  

Krzysiek,

zgadzam się z tym co napisałeś - następny duży kryzys może wystąpić za 3-4 lata. Ale najpierw czeka nas jeszcze poprawa sytuacji gospodarczej, spowodowana chociażby obniżką stóp procentowych (która z tego co pamiętam, w Europie już miała miejsce). Kupno akcji jest teraz ryzykowne, ale może okazać się bardzo opłacalne. Moim zdaniem warto już zacząć powoli kupować akcje.

A jeszcze wracając do Twojego bloga, to uważam że jest to jeden z najlepszych blogów o takiej tematyce. Chociaż teraz jesteś chyba zbyt pesymistycznie nastawiony do rynku.

Piotr 12 września 2012 14:45  

Możliwy jest jeszcze inny scenariusz. Obecne wybicie jest fałszywe (nadal brak potwierdzenia w obrotach) i czeka nas jeszcze jedna fala słabości. Potem nastąpi oczekiwana obniżka stóp procentowych i dopiero kilka miesięcy po niej zacznie się nowa hossa. Taki wariant jest dość logiczny, ponieważ jeszcze nigdy hossa nie zaczęła się przed obniżką stóp procentowych....

Krzysztof 12 września 2012 18:39  

Piotrek,
kiedyś wspominałem, że zamienię gotówkę na akcje z chwilą:
1. wyjścia ponad szczyty z 2011 przez SP500ztj. ponad 1350 - taka sytuacja już długi czas ma miejsce,
2. wyjście poza trend spadkowy przez wig20, co miało miejsce w czerwcu, natomiast ze względu na niskie obroty, zmieniłem ten warunek na wyjście poza linię trendu bocznego tj. przebicie poziomu 2450 (na narastającym wolumenie obrotu).

Kupno teraz może być bardziej opłacalne, ale jak wielokrotnie pisałem, w moim przypadku najpierw ochrona kapitału (swoje straciłem).
Ryzyko to już jest indywidualna sprawa każdej osoby.

Twój kolejny scenariusz, o którym wspomniałeś o 14:45 wydaje się znacznie bardziej realny i poparty konkretnymi argumentami.

A swoją drogą to miałem na blogu zamieścić kolejną prognozę kwartalną dla akcji. Szkoda, że tego nie zrobiłem. Mógłbym mniej więcej powiedzieć jak się będzie kształtować inflacja w przyszłym roku, a dalej byłyby wiadome przyszłe kroki podejmowane przez RPP.

Bardzo dziękuje za słowa uznania dla bloga, to jeszcze bardziej motywuje do pisania.

Pozdawiam

Prześlij komentarz

Skomentuj